Jak znajdujesz czas na profesjonalne cukiernictwo i studiowanie?
Wbrew pozorom nie jest tak trudno. Wykłady w formie zdalnej bardzo ułatwiały mi pracę, bo piekłam między zajęciami albo z laptopem, między miską a mikserem. Pamiętam, jak dekorowałam pierniczki, a w tle zamiast kolęd słychać było wykład z podatków. Czasami musiałam też wyrzucić biszkopt albo krem, bo zajęcia się przedłużyły. Trudniej zrobiło się po powrocie na uczelnię, ale dzięki konieczności wyjścia z domu na zajęcia udawało mi się robić zakupy i szukać inspiracji w witrynach cukierni.
Jak to wszystko się zaczęło? Skąd wzięło się u ciebie zainteresowanie tą tematyką?
To chyba przez moją mamę, która bardzo często piekła różne ciasta i ciasteczka. Od dziecka próbowałam jej pomagać z lepszym lub gorszym skutkiem. To ona była główną dowódczynią w kuchni, aż do wybuchu pandemii, kiedy przez nadmiar wolnego czasu postanowiłam troszkę poeksperymentować. Najpierw testowałam różne przepisy dostępne w internecie, jednak okazało się, że nie ma nic lepszego, niż tajemne receptury mamy i babci. Wybrałam te najciekawsze i rozpoczęłam pierwsze próby, które były tragiczne w wyglądzie i smaku, ale się nie poddałam i pod koniec kwarantanny doszłam już do całkiem przyzwoitego poziomu.
Obserwując teraz twoje social media można dojść do wniosku, że twoje prace są bardzo profesjonalne. Wyglądają jakby były wykonane przez profesjonalistę. Jak myślisz, czy każdy może zostać cukiernikiem?
Myślę, że wszystko zależy od chęci, poziomu zainteresowania i dobrego mentoringu. Podstaw nauczyła mnie mama. Pierwsze biszkopty i ciasta robiłam pod jej nadzorem. Z czasem sama zaczęłam wymyślać nowe receptury - łączyłam przepisy z Internetu z tymi od mamy. Wszystko metodą prób i błędów.
Czy każdy może być cukiernikiem?
Myślę, że gdybym na to pytanie miała odpowiedzieć kilka lat temu, odpowiedź brzmiałaby: nie, bo sama miałam dwie lewe ręce w kuchni. Jednak teraz uważam, że każdy, kto lubi piec, może zostać cukiernikiem, bo wszystko zależy od tego, ile serca, czasu i chęci włożymy
w naszą pracę, każdy przepis wymaga dopracowania. Nawet teraz zdarzają mi się gafy. Kiedyś zapomniałam na przykład dodać sera do sernika. Do dziś nie wiem, jak mogłam o tym zapomnieć.
Skąd wziął się u ciebie pomysł na studia związane z zarządzaniem?
Piekę torty dla rodziny i znajomych, ale nie ukrywam, że marzy mi się własna cukiernia. Kto lepiej ją poprowadzi, jak nie absolwent Wydziału Zarządzania? Mam nadzieję, że uda mi się w przyszłości otworzyć własny biznes i będę mogła wykorzystać wiedzę zdobytą podczas studiów. Co prawda kierunek zarządzanie w administracji publicznej skupia się na sektorze publicznym, ale uważam, że wiedza zdobyta podczas studiów zdecydowanie przyda mi się w zakładaniu własnego biznesu.
Studia pomogły mi w realizacji pasji, otwierając mi oczy na możliwości zdobycia finansowania na dalszy rozwój. Ponadto zdobyłam pewne umiejętności – chociażby dotyczące analizy rynku, czy marketingu, które z pewnością pomogą mi w przyszłym byciu bizneswoman.
Materiał: Mateusz Sobociński